14.11.10

Om nom nom

Ok, Kempina, namowilas mnie! Wrzuce zarcie. To dlatego, ze po calym dniu imprezowania [do 15. nastepnego dnia] jestem tak zmeczony, ze nie chce mi sie wychodzic nawet z lozka, a jestem kurewsko glodny. Jak nie moge zjesc, to se chociaz popatrze. Mialem gosci wczoraj i troche sie impreza przeciagnela. Niesamowite! Zdycham. Spalilem ze 100 papierosow. Miliard. ekh. Ale Grabarx ma gorzej, bo nie dosc, ze rzygal na centalnej stacji neapolitanskiego metra [do smietnika], to zostal ochlapany mlekiem z cyca cyganki. Serio. W czwartek i piatek znowu Rzym a w sobote i niedziele Florencja. W poniedzialek pewnie tez.

Ps. Sasiedzi mnie nienawidza i pewnie wlasciciele mnie wywala, zanim sam sie wyprowadze, bo nie dosc, ze cala noc bylo darcie mordy, to dzis sasiadka widziala, jak z Grabarxem [ubranym w gestapowski plaszcz i szalik Agaty] wyrzucamy przez balkon na ulice zdechlego golebia.

Warzywa, ktore znajduje pod drzwiami
Zupa krem z dyni :O
Z boczkiem i groszkiem
Z baklazanem [jednym z tych ze zdjecia nr 1]
Napoli z Milęką
Pieroghi russi
Salatka wg wlasnego pomyslu: smazony baklazan, smazone papryczki, suszone pomidory, pomidorki koktajlowe i oczywiscie PIETROCHA XD
Kiwi [tez spod drzwi].
Sam je dojrzalem w worku z przekrojonm jablkiem. Smakuja zupelnie inaczej niz te w Polsce. Lepiej.
Mandarynki zza domu. Troche jeszcze kwasne.

Ps. Wlasnie zauwazylem, ze sie powtorzylem z jednym makaronem, ale ladnie sie komponuje, wiec zostawie.

Ps2. Zaraz umre z glodu. Chyba juz dojrzalem do tego, zeby opuscic lozko i udac sie nawyprawe do lodowki.

3.11.10

Przeprowadzka

Myslalem, ze juz nic tu nie napisze, ze blog umrze smiercia naturalna, wykonczony przez fejsika. [pisze to w Wordzie, bo nie mam chwilowo neta i Word fejsika poprawil mi na pejsika ^^] A jednak. Brak Internetu zmusza czasem do kreatywnosci.

Ogolnie sporo sie nudze i mam mnostwo czasu na roznego rodzaju przemyslenia. Doszedlem juz do wniosku, ze jestem genialny, potem go obalilem i stwierdzilem, ze jestem nikim, a teraz jestem gdzies posrodku i nie wiem, co z tym fantem poczynic. Najchetniej zrobilbym z tym to samo, co robie z wszystkimi waznymi rzeczami ostatnio, czyli nic. Nie zalatwilem sobie pracy, nie znalazlem mieszkania. Chodze tylko do szkoly, spie i jem, a w weekendy podrozuje [focie ponizej]. Tak wyglada moja egzystencja w Italii, poki co. I chociaz sa to podroze niesamowite a jedzenia, ktorym sie racze nie powstydzilaby sie ta Zydowa Najdrzela ani Kuron, co umarl z gruboty, ani nawet sam Gordon-kurwa-Ramsey, to jednak pora to zmienic, bo juz naprawde nie ma o czym pisac. Przeciez nie bede tu wrzucac zdjec zarcia, to nie moje-wypieki.pl. Kawa tez nie moze juz dluzej byc jedyna rzecza, dla ktorej w ogole wstaje z lozka. To niegodne i niskie. Wind of change, kurwa! Przeprowadzam sie.

A moze to ostatnie podrygi tego bloga? Odruchy posmiertelne? Bo tez co to za kreatywność… Wstyd.

Fontana Quattro Fiumi Berniniego, Piazza Navona, Roma 4. raz
Z Grabarxem, swetrami (trzema) i mandolina, Roma, 2. raz
Standarnowe juz z wulkanem w tle
Treno metropolitano Napoli Centrale - Benevento via Casalnuovo, Acerra, Cancello...
Paestum, swiatynia Posejdona (bo jeszcze grecka!)
Cos bardzo starego a w tle Altare della Patria i Piazza Venezia, Roma, 4. raz
Lauro
Wieza Eiffla, Roma, 4. raz

29.9.10

Le prime impressioni [pierwsze wrażenia]

Włoskie widokówki. Droga z Neapolu do Rzymu i z powrotem.

Z jednej strony morze...

z drugiej góry.

No i jak tu nie kochać Italii?!


Roma - l'ombilico del mondo, czyli pępek świata:

Kolos i Koloseum

Mamma a Roma

La fontana Di Trevi


Nàpule - 'a città 'e Pulecenella [miasto Poliszynela]:

Wąskie uliczki QUARTIERI SPAGNOLI czyli dzielnicy hiszpańskiej
( koniecznie przy akompaniamencie tego: http://www.youtube.com/watch?v=RCXKPYrzgGo )

Od zachodu wyspy i morze,

od wschodu VESUVIO.

Przede wszystkim jednak:

FEDE, czyli wiara, a więc Santa Madonna, Santo Dio e tutti i santi! [z padre Pio na czele]
(Anche la Madonna sta usando American Express©!)

FARE I CAZZI SUOI, czyli uprzejme niewpierdalanie się - jedna z najświętszych zasad neapolitańczyków,
(jeden z elementów wystroju mojego APPARTAMENTO[o tym potem] tłumaczenie autora: "Wiecie dlaczego mój dziadek dożył setki? Bo się nie wpierdalał!")

oraz TRAFFICO, czyli kompletny chaos na drogach polaczony z absolutnym mistrzostwem w parkowaniu rownoleglym.


A na koniec LA CUCINA, czyli kuchnia:

Naprawdę duże cytryny zza domu

Nowy przepis na SPAGHETTI przywieziony z Rzymu

CAFFÉ i SFOGLIATELLE, czyli najlepsza kawa pod słońcem i tradycyjne wypieki neapolitańskie.

Ps. Zdjęcia nie otwierają się jak to zwykle bywało, ponieważ w połowie zjebał mi internet i coś nie pykło.

18.9.10

Buongiournou!

No wiec witam po kilkumiesiecznej przerwie. Szykuje sie nowy wyjazd, wiec blog zasluzyl na odswiezenie. Za trzy dni bede w Rzymie, za cztery w Neapolu. Jeszcze sie nie pakuje.

Layout: Wariacja na temat
Stworzenia Adama
Michala Aniola

24.10.09

Lato

Naszla mnie reminiscencja. Siedze wiec i odgrzewam stare wspomnienia, zeby sie nie wkurwiac na chujowosc sytuacji, w ktorej sie znalazlem. Kilka fotek z Poczdamu i Berlina:

na poczatek curry z Prenzlauer Bergu
Lola wpadla mi w oko
Trawka
Artystyczny rozmaz, czyli zdjecie na tapete/cie
Jakby ktos jeszcze nie zauwazyl, to byl to Berlin
Babelsberg
Lato wróć!

11.10.09

30 pragnien Jakuba K.

1. umiec powiedziec ludziom, ze ich nie lubie
2. nie narzekac
3. byc zdrowym
4. bezblednie mowic po niemiecku
5. bezblednie mowic po wlosku
6. nauczyc sie francuskiego
7. nauczyc sie rumunskiego
8. nauczyc sie drugiego jezyka slowianskiego, najlepiej czeskiego
9. robic dobre wrazenie na pierwszym spotkaniu
10. nauczyc sie nie tracic opanowania w tlumie
11. przestac zanudzac ludzi rzeczami, ktore tylko mnie interesuja
12. wrocic do regularnego biegania
13. nauczyc sie nie zjadac wszystkiego, co jest na talerzu, jesli sie juz najadlem
14. oduczyc sie spania na polowie lozka
15. przestac wykorzystywac rodzicow
16. znalezc sobie staz
17. znalezc sobie zajebista prace
18. pisac wiecej listow
19. wiecej wychodzic z domu
20. kupic sobie w koncu aparat
21. poznac kogos specjalnego
22. zapomniec kogos specjalnego
23. wstawac przed 10. i klasc sie przed 12.
24. podrozowac
25. byc szczesliwym i cieszyc sie z dupereli
26. wiecej tanczyc
27. mniej planowac
28. odrabiac lekcje
29. potrafic rozmawiac jak kiedys
30. znow byc Uebermenschem

20.8.09

Aparat do bani

Przeczytalem ostatnio ksiazke o sobie. To bylo ciezkie przezycie. [Pomijajac fakt, ze przeczytanie jakiejkolwiek ksiazki jest dla mnie sporym wyzwaniem] Z obawa przerzucalem kolejne strony. I slusznie. Teraz, kiedy juz wiem, ze ksiazka ta nie ma zakonczenia, mysle jeszcze wiecej niz przed jej przeczytaniem. A wydawaloby sie, ze bedzie tak latwo: przeczytam ksiazke o sobie, dowiem sie na koncu, ze wszystko bedzie dobrze i rzeczywiscie tak bedzie, w realu to znaczy. Ale w realu nieczesto jest jak w ksiazkach. Rzadko w sumie. Jestem zatem w czarnej dupie. Mysle za czesto i za duzo. Zamartwiam sie i zamartwiam sie tym, ze sie zamartwiam. Nic nie wiem, bo wszystko, co wiedzialem strzelil chuj. I czuje sie jak dziecko. Jakbym mial 6 lat i cale zycie przed soba. A nie mam. Nawet, jesli dozyje sedziwego wieku [w co watpie, jak Wam zapewne wiadomo] to nie zdolam wymazac tego, co bylo. To takie deprymujace. Przydalby mi sie reset. Taki na pelnej kurwie typu wyjazd do Chin na 5 lat albo zwycieska walka z rakiem. Po takim przezyciu czlowiek czuje sie czysty i nowy i moze zaczac od poczatku, malymi kroczkami. Ale ja nie moge. I nie wiem, co robic. Wymyslilem ostatnio, ze uciekne w dziecinnosc. Skoro jestem glupi jak dziecko, to czemu sie tak nie zachowywac? Staram sie, ale mi nie wychodzi. Jestem zbyt zdziadzialy i nie pojdzie tak latwo. Taki potezny regres emocjonalny nie jest rzecza prosta. Zwlaszcza, kiedy przechodzi sie go wsrod ludzi, ktorzy wcale nie maja ochoty na takie glupoty. Bezeceństwa nawet. Moze to zatem troche potrwac. Najgorsze jest to, ze nikt nie wie ile. Nawet z ksiazki o mnie sie tego nie dowiem.

Dla jesniejszego przedstawienia mojej sytuacji posluze sie lista. Pomysl nie jest moj. To pomysl autora ksiazki o mnie, ale bardzo mi sie spodobal. Poza tym, to ksiazka o mnie, wiec to prawie jak moj pomysl. Przedstawiam wiec liste rzeczy, ktore mam i rzeczy, ktorych nie mam:

MAM:
-jeden rower z zepsutym tylnym swiatlem
-jednego porcelanowego clowna w kokardzie
-jedna silikonowa piers antystresowa
-szwankujacy komputer
-drobne oszczednosci
-troche ciuchow i butow
-troje dobrych przyjaciol
-jednego zlego przyjaciela
-stu szescdziesieciu jeden znajomych
-jeden rozciagajacy glowy telewizor
-dwa kwiaty doniczkowe [jeden uschniety]
-piec slownikow
-tzy obrazy
-troche mebli [posciel, zaslony, stol, krzeslo, wage (wage, zaslony, stol i krzeslo wsoplposiadam)]
-jeden plecak
-jedna walizke

NIE MAM:
-planow na przyszlosc
-zawodu
-dziewczyny
-samochodu
-aparatu fotograficznego
-wiekszych pieniedzy
-mieszkania
-hobby
-ulubionego miejsca
-asertywnosci
-checi do studiowania
-checi do pracy
-pracy
-konsekwencji
-pomyslow
-cierpliwosci

Wyszlo po rowno. Mam 16 rzeczy [pozycji] i szesnastu nie mam. To mnie jednak wcale nie pocieszylo. Bo nie moge postawic znaku rownosci pomiedzy porcelanowy clownem w kokardzie a konsekwencja [wybacz, Milak, ale naprawde nie moge]. Dlatego jestem w czarnej dupie.

Czekam. Nie wiem na co i nie wiem, kiedy to nastapi. Denerwuje mnie to. Nie znosze czekac. W koncu cierpliwosc jest jedna z rzeczy, ktorych nie mam. Najgorsze jest czekanie, kiedy sie nie wie, ile bedzie sie czekalo. I tak wlasnie jest w zyciu. To smutne. Czas jest relatywny, jak wiadomo. Kiedy czeka sie na peronie na bliska osobe mijaja lata swietlne, ale cale liceum mija w ulamku sekundy. Nie powinnismy sie w zyciu kierowac czasem, ale niestety, inaczej nie potrafimy. Czlowiek potrzebuje ram, bo inaczej glupieje. Czy wam tez trudno jest sobie wyobrazic wiecznosc? A co powiecie na wszychswiat? A jednak to istnieje. A czas? Mam coraz wieksze wrazenie, ze czasu nie ma.

Chcialem napisac smieszna notke. Taka, ktora pasowalaby do pieknych zdjec, ktore dodalem, ale nie udalo mi sie. To dziwne, jak bardzo to, co robimy rozni sie od tego, co myslimy. Ale znajduje w tym jakas rownowage. To dobrze. Posrod wszystkich rzeczy na swiecie, rownowaga jest jedna z newielu, o ktorych z przekonaniem moge powiedziec, ze sa dobre.


update, dnia nastepnego - przednie swiatlo tez nie dziala.


Zdjecia sam robilem. Tematyka: ulice Berlina [robione z aparatu zawieszonego na szyi (poczulem sie jak andergrandowy stritartowy fotograf! i nawet fajnie wyszly :D)] Flohmarkt, Prenzlauer Berg, Moi goscie.

edycja fotografii: C.Cempa Productions